Re: Skandal z EFL w roli głównej.
: 12 lip 2010, o 17:16
Witam,OK, ale co z utajeniem faktycznego stanu technicznego przez pracownika EFL, chciał mieć temat do przodu ? Przeważnie klient ma dostęp do wyceny jeśli firma leasingowa zleca dekrę czy PZM, w końcu finalnie to klient płaci za tą usługę.
Szczerze mówiąc nie znam firmy leasingowej, która robi tajemnicę z wyceny pojazdu. I nie sądzę, żeby tak było w tym przypadku - chyba, że się mylę.
Przede wszystkim dobrze by było dyskutować o dokumentach, których treść znamy, bo inaczej to jest takie trochę puste gadanie.
Zasadniczo to najczęściej sytuacja jest zupełnie odwrotna niż tu opisywana. To firma leasingowa zleca wycenę, żeby upewnić się czy nie kupuje grata, z którym nic nie będzie mogła potem zrobić. Zwłaszcza kiedy jest ryzyko, że dostawca z leasingobiorcą jest w zmowie i chce zrobić "wałek" wyciągając sporo kasy z leasingu na gracie, który jest nic niewart.
Niestety, ale właśnie głównie z tego powodu w firmach leasingowych swojego czasu pojawiło się coś takiego jak wyceny!
Czyli wycena jest generalnie po to, żeby zminimalizować ryzyko. Nie oznacza to jednak, że zwalnia ona z odpowiedzialności leasingobiorcy za stan samochodu/przedmiotu leasingu, który sam wybrał!!!
Co więcej - wyceny rzeczoznawców są często dodatkowo weryfikowane przez działy oceny ryzyka firm leasingowych, przez powołanych do tego specjalnie pracowników, którzy nie zajmują się niczym innym jak weryfikacją cen i wycen przedmiotów leasingu.
W tym konkretnym przypadku, jak na ironię, wpływ mogło mieć to, że zarówno leasingobiorca był znanym (złotym) klientem, jak i dostawca był znany finansującemu i uznany za wiarygodnego.
Dlatego taka umowa mogła przechodzić do akceptacji przez sito z większymi okami (nie oczami jakby co ) niż normalnie i dlatego do leasingu poszedł grat...
Po prostu firma leasingowa coś takiego przepuściła, choć normalnie się to nie zdarza!
Jednak nie zmienia to faktu, że to leasingobiorca jest odpowiedzialny za stan i wady przedmiotu leasingu. Generalnie leasingobiorca ma nie tylko przywileje korzystania, ale również i prawa i obowiązki tak jakby był właścicielem przedmiotu leasingu!!!
Firma leasingowa po prostu finansuje - to formuła prawno-podatkowa jest taka, że firma leasingowa jest formalnym właścicielem - nie oznacza to jednak, że jest ona odpowiedzialna za stan przedmiotu leasingu.
Ryzyko przechodzi na leasingobiorcę, w którego najlepszym interesie jest to, żeby zadbać, że samochód, który sobie wybrał był okej!
Zwłaszcza jeśli jest to samochód używany!
Ja również nie rozumiem czemu wypowiadane są tu słowa o skandalu!
Różne EFLowi można zarzucić grzechy, bo w tej masie klientów, którą obsługują nie wszystko jest takiej różowe, ale wątpię, żeby ta firma specjalnie przyjęła "na klatę" grata, żeby oddać go w leasing zaufanemu klientowi.
miroslaw14, Pewnie kilka osób na tym forum chętnie Ci pomoże i podpowie co robić, ale proponuję najpierw trochę spuścić z tonu i zwłaszcza nie obwiniać firmy leasingowej za coś czego samemu się nie dopatrzyło. Niestety, ale tak to wygląda. ::(