Od jakiegoś czasu rośnie świadomość przedstawicieli samorządów oraz innych organów sektora publicznego dotycząca leasingu. Coraz śmielej chcą oni sięgać po tę formę finansowania inwestycji i liczba transakcji leasingowych finansujących sektor publiczny rzeczywiście rośnie. Problem polega na tym, że dotyczy to głównie transakcji o dużej wartości. Dlaczego?
Wszystko przez procedurę przetargową
Jednostki publiczne, chcąc skorzystać z leasingu, muszą rozpisać wcześniej przetarg. Tymczasem firmy leasingowe, które miałyby do niego przystąpić – generalnie rzecz ujmując – nie mają „mentalności” przetargowej. Wielu z polskich leasingodawców nie ma nawet know-how jak do przetargu publicznego przystąpić, a ci, którzy mają, często nie mają ochoty szykować dokumentacji przetargowej i spełniać kolejnych kryteriów zamawiającego.
Transakcje o dużej wartości
Dlatego leasingodawcom opłaca się startować w zasadzie tylko w przetargach dotyczących inwestycji o dużej wartości. Do takich można zaliczyć m.in. leasing nieruchomości, finansowanie specjalistycznego sprzętu czy karetek dla szpitali, taboru komunikacji publicznej dla jednostek komunalnych, wreszcie drogich maszyn i urządzeń dla przedsiębiorstw i jednostek objętych prawem zamówień publicznych.
Przy takich umowach, wartych kilkaset tysięcy i więcej złotych gra jest warta świeczki – firmom leasingowym opłaca się wtedy zaangażować swoje zasoby, żeby spełnić kryteria przetargowe.
Przetarg na leasing samochodu? Ciężka sprawa
Inaczej sprawa wygląda w przypadku transakcji opiewających na kwoty mniejsze. Z punktu widzenia leasingodawcy, nakłady pracy jakie trzeba włożyć w przygotowanie się do startu w takim przetargu są praktycznie takie same, jak w przypadku „dużych” przetargów.
Natomiast coraz więcej jednostek samorządowych i budżetowych chętnie leasingowałoby samochód osobowy dla burmistrza, czy pojazd dostawczy na potrzeby prowadzonego zakładu, itp. Widać to po rosnącej ilości tego typu przetargów ogłaszanych w Biuletynie Zamówień Publicznych. Niestety wiele (większość?) z nich jest unieważniana z powodu niewpłynięcia ofert…
Podsumowując, leasingodawcom nie opłaca się angażować swojego kapitału (nie tylko finansowego), żeby przystępować do „małych” przetargów, jeżeli w tym samym czasie nie narzekają na brak klientów z sektora prywatnego.