Dzień dobry. Przechodziłem całą gehennę takiej sytuacji. Włącznie z tym, że zapytałem o stanowisko Ministerstwo Finansów. W marcu br. otrzymałem odpowiedź Ministerstwa, w której opierając się na uchwałach Sądu Najwyższego jednoznacznie stwierdza ono, że w przypadku szkody stroną poszkodowaną i posiadaczem pojazdu jest firma leasingowa, nie zaś leasingobiorca i to jej powinien przypaść zaszczyt zapłaty VAT-u. W grę wchodzą tutaj uchwały: III CZP 14/97, III CZP 68/01 (VAT) oraz ta najważniejsza - III CZP 99/04 (posiadaczem pojazdu jest firma leasingowa, nie zaś leasingobiorca). Czyli dokładnie te, na które powołują się ubezpieczyciele, najwidoczniej niestety słusznie. Jednakże ministerstwo podkreśliło w swoim stanowisku, że i tak prymat nad ww. uchwałami SN ma zawierana umowa leasingu i jej zapisy. Wynika więc z tego, że ubezpieczyciele postępują jak najbardziej zgodnie z prawem. Natomiast branża leasingowa po prostu przerzuca odpowiedzialność i koszty na klienta zapisem w umowie, który przerzuca pokrycie wszelkich niezapłaconych przez ubezpieczyciela kwot na leasingobiorcę. Przesłałem to pismo do wiadomości RF, nie dostałem żadnej informacji zwrotnej. W chwili obecnej skończyła mi się umowa leasingu pojazdu, który miał wypadek. Z VATem pożegnałem się i dałem spokój. RCI leasing zachował się, jak się zachował, to znaczy na przesłaną w kwietniu br. prośbę o pomoc w sprawie nie dostałem nawet grama odpowiedzi. Jeśli chodzi o ewentualne postępowania sądowe, o których Państwo wspominacie w swoich postach, to jest to dość ryzykowne z uwagi na fakt, że uchwały SN są raczej znane sądom
. W moim przypadku sprawa była o tyle przykra, że kosztowało nas to połowę miesięcznych przychodów firmy, a dla RCI byłby to tylko zabieg czysto księgowy. Auto kupiłem w salonie Renault, leasingowało mi RCI, a naprawę wykonywał warsztat Renault w Wieliczce. Czyli wszystko w jednym portfelu. Zastanawiamy się na chwilę obecną, czy nie ruszyć umowy drugiego leasingowanego w RCI samochodu. Wygląda na to, że tak naprawdę zapis o pokryciu przez leasingobiorcę wszelkich niezapłaconych przez ubezpieczyciela kwot ma charakter z lekka "abuzywny", w przypadku "niewatowców". Dodatkowo umowa leasingu nie mogła być przedmiotem negocjacji i musieliśmy ją zaakceptować w przedstawionym brzmieniu, jak się okazuje teraz niekorzystnym dla nas. Nie ma tu tak naprawdę jednoznacznego zapisu. O taki wnioskowała w 2017 r. poseł na sejm Agnieszka Hanajczyk, ale sprawa się rozmyła. Widocznie ani leasingodawcom ani ubezpieczycielom mnie zależy na kompleksowym rozwiązaniu problemu. A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o mamonę. Pozdrawiam.