wiesław cetera pisze:Szanowny Panie
Błądzić jest rzeczą ludzką. To jasne, że Pingwiny nie pracują w przedsiębiorstwach leasingowych. Moja uwaga odnosiła się do zasad rozliczenia wypowiedzianej umowy leasingowej z winy leasingobiorcy. Zdecydowanie więcej na ten temat znajdzie Pan w publikacjach niżej podpisanego. A ponieważ sądzę, że jedno źródło może być mało wiarygodne to odsyłam do tekstu KC z komentarzem J.Poczobuta - jednego z autorów kodeksowych uregulowań dot. leasingu właśnie. Poza tym takie zasady, nakazujące uznanie wartości leasingu za "korzyść" coraz częściej pojawiają się w WOUL niektórych przedsiębiorstw leasingowych. W krajach UE to standard - u nas niestety uczciwość jest towarem deficytowym.
z wyrazami szacunku dla wszystkich Pingwinków
Przeczytałem powyższy Pański wpis i przyznam się szczerze, że w pierwszej chwili nadal nie zrozumiałem Pańskich intencji.
Dopiero ponowna lektura pierwszego mojego postu sprawiła, że chyba wpadłem co się Panu nie spodobało.
Podejrzewam, że chodzi Panu o ten fragment:
UWAGA! Firma leasingowa nie ma prawnego obowiązku pomniejszania odszkodowania o wartość przedmiotu leasingu uzyskaną z tytułu jego odsprzedaży lub ponownego leasingu. Wyjątkiem jest, jeśli firma leasingowa sama zobowiązała się do takiego pomniejszenia odszkodowania, zapisując odpowiednie warunki w OWUL. Jest to przedmiotem wielu kontrowersji i dyskusji, poruszanych również na naszym forum.
Domyślam się, że razi Pana zwrot "nie ma prawnego obowiązku". Czy mam rację?
Otóż napisałem tak, bo niestety tak to czasem wygląda, że niektóre firmy leasingowe nie kwapią się do pomniejszenia należnego im odszkodowania o wartość odebranego przedmiotu - nad czym sam ubolewam i dałem temu wielokrotnie wyraz we wpisach na tym forum.
Uważam, że jest to dziadowska i bardzo krótkowzroczna praktyka, która bardzo szkodzi popularyzacji leasingu w Polsce.
Niemniej podstawową moją intencją, pisząc ten post, było generalnie pokazanie jak wygląda w praktyce windykacja. Że nie musi to być coś strasznego, jeśli człowiek umie się porozumieć, itd. Że lepiej uprzedzać fakty i informować finansującego, że ma się przejściowe kłopoty, że nawet w procesie windykacji można i warto nadal porozumieć się.
Z drugiej strony piszę o tym, że dopuszczenie do rozwiązania umowy i wszczęcia windykacji niesie najczęściej ze sobą bardzo kosztowne skutki.
Sprawa rozliczenia umowy ma w przypadku mojego wpisu znaczenie drugorzędne. Zwróciłem po prostu uwagę, że windykacja może być tym bardziej dotkliwa.
Jednak zwrot "nie ma prawnego obowiązku" za chwilę edytuję i zmienię treść zdania, żeby to nikogo nie raziło.
Przy czym zaznaczam, że z praktycznego punktu widzenia dla windykowanego leasingobiorcy nie ma większego znaczenia jakiego zdania czy poglądu jest jeden, dwóch, czy nawet cała grupa prawników. Nie ma to żadnej mocy sprawczej. Takową ma tylko sąd.
Czy znane są Panu orzeczenia wymiaru sprawiedliwości, które podzielają Pański pogląd?
Pytanie numer 2: Jeśli zapis w KC Pańskim zdaniem przesądza, że odebrany przedmiot leasingu jest korzyścią, to w jakim celu, np. Stowarzyszenie Leasingobiorców zabiega o zmianę zapisów dotyczących tej właśnie materii. Po co zmieniać coś, co już jest uregulowane?
Może właśnie po to, że niekoniecznie jest to takie oczywiste?
Pozdrawiam