IT PARTNER (Warszawa) pisze:Właśnie zakończyłem etap "ofertowania". Muszę przyznać, że z BZ WBK Leasing dostałem na prawdę niezłą % ofertę (miejsce numer 2), ale nie zdecydowałem się na nią... Wybrałem propozycję
trzecią w kolejności jeżeli chodzi o cenę! A dlaczego? Kiedyś bardzo poważnie rozważyłbym ofertę z BZ WBK (mam u nich nawet rachunek maklerski - założony za starych dobrych czasów), ale od kiedy jest to SANTANDER BZ WBK to spier... znaczy się uciekać stamtąd chcą nawet pracownicy o klientach nie wspominając... Znając bagno, jakim jest SANTANDER - zarówno Bank jak i Leasing - wolałem nie ryzykować (odsyłam do lektury wątku o Santander Leasing na tym forum - wystarczające ostrzeżenie, żeby omijać szerokim łukiem). Słusznie czy nie - czas pokaże, jednak dla mnie istotne, że eksperyment nie odbędzie się na mojej skórze. Sprawa druga ko kwestia ubezpieczenia: uparłem się na pakiet DEALERSKI, na który oni obiecali się zgodzić w zamian za zapłatę 200zł +VAT za tzw "obsługę prawną", z której oczywiście zrezygnować się nie da! Sprawa trzecia: cennik opłat i prowizji... Nie zawsze najtańsza % oferta jest najlepsza - podliczając różnice na kosztach rejestracji, dorzucając do tego opłaty za ubezpieczenia zewnętrzne, wliczając w kalkulację z 1 fotkę
dopiero oferta numer 3 wyszła NAJKORZYSTNIEJ
i nie było to SANTANDER-BZ WBK
Zdecydowana większość spółek leasingowych prowadzi opłatę tytułem ubezpieczenia przedmiotu leasingu we własnym zakresie. Najczęściej jest to goła opłata, za którą nic nie otrzymujemy. W WBK w ramach tej opłaty jest ochrona prawna. Chociaż tyle...
Ze swojego doświadczenia wiem i twierdzę, że owa opłata w sensie jej brak, wcale nie zaważa o wybraniu oferty (pracowałem niegdyś w spółce, która swego czasu tej opłaty nie prowadziła).
Jedno powiem od siebie. Przeglądając i organizując sobie oferty leasingu, należy zadać sobie pytanie: czy sam jako przedsiębiorca świadczyłbym/świadczyłabym komuś usługi za darmo, lub prawie za darmo. Instytucja, która zajmuje się finansowaniem przedmiotów, musi być w stanie "coś" zarobić. Jeśli z oferty nie wynika, że zarobi, to zarobi w innym miejscu przy takiej umowie.
Są na polskim rynku spółki leasingowe, które bezlitośnie wykorzystują swego rodzaju chciwość klientów. Są też takie, które nie przedstawiają podejrzanie tanich ofert, ale potem też nie obciążają klienta "zaszytymi" opłatami w umowie. Najczęściej takie oferty wychodzą w praktyce później wyraźnie drożej niż te, które klienci odrzucają.
Świadomość klientów znacząco się zwiększyła na przestrzeni ostatnich kilku lat, lecz wciąż polski klient lubi być karmiony drobnymi handlowymi kłamstewkami.
Przy wyborze oferty warto na pewno się rozeznać, które spółki są typowo "bankowe" (obsługujące głównie klientów macierzystego banku). Dodam, że dla banku nie ma nic gorszego niż stracić klienta, który ma rachunek i może jakiś kredyt obrotowy na tymże rachunku z powodu niejasnych i nieuczciwych zapisów na umowie leasingu. Oznacza to, że takowych po prostu być nie może, ale oferta też nie będzie najniższa, bo pewne praktyki nie są stosowane.
Decyzja jak zawsze należy do klienta.
Mam nadzieję, że moja wypowiedź nie zostanie odebrana jako szeptany marketing.
Pozdrawiam