Witam
Miałem podobne nieprzyjemności z Toyota Leasing Sp. z o.o. i firmą Arbiter.
Spóźniłem się z ratami. Umowa została wypowiedziana o czym nie wiedziałem bo miałem wyjazd za granicę i nie mogłem odebrać w terminie pisma od nich. Umowa wypowiedziana była (ja o tym nie wiedziałem) i dalej użytkowałem samochód.
Wypowiedziana umowa została jakoś pod koniec września 2009r. więc prawie rok temu...
Najlepsze było to, że miałem odstawić do dealera samochód który był oddziałem Toyota Leasing. Ja to zrobiłem niczego nieświadomy bo naprawiałem samochód z AC. Było to kilka dni po wyznaczonym terminie odstawienia samochodu. Zostawiłem samochód, dostałem samochód zastępczy (naprawa trwała prawie tydzień), jako, że samochód w leasingu to Toyota Leasing musiała się zgodzić na naprawę tego samochodu i nie było ŻADNYCH problemów.
Czyli tak. Odstawiłem samochód, Toyota Leasing nie poinformowała dealera, że ja mam odstawić samochód. W ich bazach nie było żadnej wzmianki, że maja samochód zatrzymać jak wyrażali zgodę na naprawę. Wydano mi samochód i się nim cieszyłem dalej.
W moim mniemaniu jak nie udało im się raz dostarczyć wypowiedzenia to powinni jeszcze raz albo poprosić swój oddział aby się ze mną skontaktował. Nie było żadnego kontaktu. Mało tego po miesiącu znowu zgłaszałem szkodę z AC! Pracownik serwisu umawiał się ze mną telefonicznie, że mogę przyjechać bo ma już wszytko załatwione, zgodę leasingu, samochód zastępczy itp!
Do końca roku nie udało mi się tam dotrzeć bo był sezon przed świętami. Mało czasu itp.
Po Nowym Roku, pierwszy tydzień stycznia 2010 roku sąsiad przynosi mi kartkę, że mam zadzwonić pod jakiś numer bo ktoś się chce ze mną skontaktować! Był to telefon do firmy Arbiter, dowiedziałem się, że mam oddać samochód bo moja umowa jest od ponad 3 miesięcy wypowiedziana! Prosiłem o faks z pismem czy coś podobnego, mowy nie było. Podali adres w Warszawie i mam tam odstawić samochód. Zaczęli mnie straszyć i rodzinę telefonicznie, że przyjdą z policją, wyważą drzwi i zabiorą samochód. Na piśmie nie chcieli mi tego dać
Zacząłem pisać do Toyota Leasing pisma, na żadne nie dostałem odpowiedzi. Mój główny zarzut był taki, że nie próbowali się skontaktować, nie wysłali wezwania do zapłaty listem poleconym. A bez wezwania poleconym wypowiedzenie umowy nie ma skutków prawnych. Co maja zapisane w OWL. Zero odpowiedzi.
W międzyczasie był pan Dariusz K. z firmy Arbiter. Pofatygował się osobiście z Poznania do Gdańska. Informował, że wielokrotnie ktoś przyjeżdżał do mnie, że ja się przed nimi ukrywałem itp. Same bajki, nie wiem skąd on to brał. Jako, że adresem mojej firmy jest adres domowy jeżeli ktoś by przyjechał to bym wiedział o tym mimo, że mnie nie było na miejscu.
W lutym przyszedł policjant z komisariatu, że mam się stawić jako świadek w sprawie o przywłaszczenie samochodu! Stawiłem się przedstawiłem własną wersje wydarzeń. Wszystkie pisma, potwierdzenia nadania, potwierdzenia przelewów bo płaciłem mimo, że nie dostawałem faktur.
Policjant spisał wszytko, poinformował mnie, że mogę samochodem jeździć. Żadnych problemów ze strony policji w przypadku kontroli itp. nie będę miał bo to sprawa cywilna.
Od tego czasu minęło już ponad 7 miesięcy i cisza. Ja kilka miesięcy temu oddałem samochód. Nie chciało mi się bawić w ich gierki. Poza tym miałem kłopoty finansowe a nie chciałem użytkować pojazdu bez płacenia. Od tego czasu cisza. Co będzie dalej to nie wiem.