Czytałem ten artykuł ze dwa dni temu.
Rozczula mnie jego tytuł "Leasing konsumencki bez zachęt podatkowych", który pewnie powstał na podstawie wypowiedzi:
Przypuszczamy, że zainteresowanie leasingiem konsumenckim byłoby większe, gdyby ustawa pozwalała oferować klientom również korzyści podatkowe, jak w wypadku przedsiębiorców, którzy mogą wliczyć ratę leasingową do kosztów uzyskania przychodu – mówi Dorota Sutor (z Masterlease - przyp. mój)
Nie bardzo rozumiem co pani Sutor ma na myśli i na jakiej niby podstawie konsumenci mieliby mieć jakieś korzyści podatkowych z racji tego, że korzystają z leasingu?
Przedsiębiorcy to nie mają żadnych korzyści, tylko po prostu mogą sobie zaliczać leasing w koszty, co jest zupełnie normalne. Tak samo jak mogą sobie zaliczyć w koszty choćby kupiony długopis - pod warunkiem, że długopis będzie wykorzystywany na potrzeby działalności.
Na potrzeby konsumpcji żaden konsument nie może sobie takiego długopisu odliczyć od podatku. Więc niby dlaczego ktoś mógłby to zrobić w przypadku leasingu na potrzeby konsumpcyjne, to nie bardzo rozumiem takiego rozumowania.
A dlaczego kredytu miałby sobie też nie odliczyć?
To jest jakaś zupełnie niezrozumiała dla mnie wypowiedź, a robienie jeszcze z tego "tytułu", to już w ogóle robienie ludziom wody z mózgu.
Rozwój leasingu konsumenckiego zależy od samych firm leasingowych, a nie od rządu (korzyści podatkowe). Rząd zrobił mniej więcej swoje i zniósł kłody (przynajmniej większość z nich) i nic poza tym nie powinien robić. Na pewno nie dawać żadnych ulg, bo niby czemu?
Czytałem ten artykuł ze dwa dni temu.
Rozczula mnie jego tytuł "Leasing konsumencki bez zachęt podatkowych", który pewnie powstał na podstawie wypowiedzi:
[quote]Przypuszczamy, że zainteresowanie leasingiem konsumenckim byłoby większe, gdyby ustawa pozwalała oferować klientom również korzyści podatkowe, jak w wypadku przedsiębiorców, którzy mogą wliczyć ratę leasingową do kosztów uzyskania przychodu – mówi Dorota Sutor (z Masterlease - przyp. mój)[/quote]
Nie bardzo rozumiem co pani Sutor ma na myśli i na jakiej niby podstawie konsumenci mieliby mieć jakieś korzyści podatkowych z racji tego, że korzystają z leasingu? :|
Przedsiębiorcy to nie mają żadnych korzyści, tylko po prostu mogą sobie zaliczać leasing w koszty, co jest zupełnie normalne. Tak samo jak mogą sobie zaliczyć w koszty choćby kupiony długopis - pod warunkiem, że długopis będzie wykorzystywany na potrzeby działalności.
Na potrzeby konsumpcji żaden konsument nie może sobie takiego długopisu odliczyć od podatku. Więc niby dlaczego ktoś mógłby to zrobić w przypadku leasingu na potrzeby konsumpcyjne, to nie bardzo rozumiem takiego rozumowania.
A dlaczego kredytu miałby sobie też nie odliczyć? :roll:
To jest jakaś zupełnie niezrozumiała dla mnie wypowiedź, a robienie jeszcze z tego "tytułu", to już w ogóle robienie ludziom wody z mózgu. :?
Rozwój leasingu konsumenckiego zależy od samych firm leasingowych, a nie od rządu (korzyści podatkowe). Rząd zrobił mniej więcej swoje i zniósł kłody (przynajmniej większość z nich) i nic poza tym nie powinien robić. Na pewno nie dawać żadnych ulg, bo niby czemu?