autor: miroslaw14 » 21 wrz 2010, o 19:40
Ja - pomimo statusu "złotego klienta" - doszedłem do przekonania,że leasing to wielka lipa dla leasingobiorcy. Ustawodawca praktycznie zagwarantował korzyści z tej działalności dla Finansującego i dla Dostawcy.A za wszystkie ewentualne potknięcia,wpadki obciąża się leasingobiorcę.W myśl zasady płacz i płać!
Szkoda,że ogromna większość firm leasingowych lub może i wszystkie postrzegają klienta, jako osobę ważną i godną dla wspólnego biznesu-ale przed podpisaniem umowy, kiedy zabiega się o klienta. Po podpisaniu, niejednokrotnie klient jest pozostawiony sam sobie, a w wielu przypadkach traktowany poniżająco i przedmiotowo.
Kochają klienta, kiedy regularnie płaci i przystaje na wszystkie warunki, jakie dyktuje leasingodawca. W odwrotną stronę jest to rzecz niemożliwa i wręcz wrogo traktowana.Jeden z moich "przedmówców" w jednym z tekstów dotyczących jakiejś pani, która utyskiwała na leasing w jenach napisał pewna uwagę, że w wielu przypadkach źle trafionych umów leasingowych stoją konkretni etatowi pracownicy firm leasingowych, dla który nie liczy się klient,człowiek,ale kolejna zawarta umowa do wykonania planu i "zgarnięcia" prowizji od zawartej umowy. No i opisał takiego delikwenta,jako standard - łeb wyżelowany na grzebień, garnitur ciemny w paski i buty w szpic. Mój Boże,jak się ubawiłem, kiedy przed jednym z biur leasingowych jadąc autem zobaczyłem takiego delikwenta na papierosku. Wypisz,wymaluj idealnie wyglądał, jak opisał go jeden z w.w przedmówców.Sam do siebie się śmiałem, kiedy przypomniałem sobie opis tego delikwenta i obrazek z ulicy!
Do innych fachowców z branży leasingowej - proszę nie brać tego sobie do serca,ale w Polsce taka jest rzeczywistość jeśli chodzi o leasing.
Ja - pomimo statusu "złotego klienta" - doszedłem do przekonania,że leasing to wielka lipa dla leasingobiorcy. Ustawodawca praktycznie zagwarantował korzyści z tej działalności dla Finansującego i dla Dostawcy.A za wszystkie ewentualne potknięcia,wpadki obciąża się leasingobiorcę.W myśl zasady płacz i płać!
Szkoda,że ogromna większość firm leasingowych lub może i wszystkie postrzegają klienta, jako osobę ważną i godną dla wspólnego biznesu-ale przed podpisaniem umowy, kiedy zabiega się o klienta. Po podpisaniu, niejednokrotnie klient jest pozostawiony sam sobie, a w wielu przypadkach traktowany poniżająco i przedmiotowo.
Kochają klienta, kiedy regularnie płaci i przystaje na wszystkie warunki, jakie dyktuje leasingodawca. W odwrotną stronę jest to rzecz niemożliwa i wręcz wrogo traktowana.Jeden z moich "przedmówców" w jednym z tekstów dotyczących jakiejś pani, która utyskiwała na leasing w jenach napisał pewna uwagę, że w wielu przypadkach źle trafionych umów leasingowych stoją konkretni etatowi pracownicy firm leasingowych, dla który nie liczy się klient,człowiek,ale kolejna zawarta umowa do wykonania planu i "zgarnięcia" prowizji od zawartej umowy. No i opisał takiego delikwenta,jako standard - łeb wyżelowany na grzebień, garnitur ciemny w paski i buty w szpic. Mój Boże,jak się ubawiłem, kiedy przed jednym z biur leasingowych jadąc autem zobaczyłem takiego delikwenta na papierosku. Wypisz,wymaluj idealnie wyglądał, jak opisał go jeden z w.w przedmówców.Sam do siebie się śmiałem, kiedy przypomniałem sobie opis tego delikwenta i obrazek z ulicy!
Do innych fachowców z branży leasingowej - proszę nie brać tego sobie do serca,ale w Polsce taka jest rzeczywistość jeśli chodzi o leasing.