autor: Michał Krupiński » 20 mar 2012, o 17:31
Co do tych terminów "załatwiania" leasingu, to przypomniała mi się dyskusja, w której kiedyś brałem udział na innym forum.
Ktoś z dyskutantów był oburzony, że jedna z firm obiecała mu szybki odbiór samochodu, a potem nie dotrzymała słowa.
Wkleję po prostu to co wtedy napisałem:
Handlowiec postawiony pod ścianą przez niecierpliwego klienta podaje jakiś termin, który jest trudny do zrealizowania.
Ale to nie oznacza, że handlowiec z premedytacją kłamie. Często jest tak, że dana transakcja jest rzeczywiście do zrealizowania np. w 5 dni. Tyle tylko, że wszystko musi zagrać na tip-top. Jeśli gdzieś jest obsuwa, to sprawa się sypie. A niestety nie wszystko zależy od handlowca - opóźnień po drodze może być "pincet" od wyceny, przez przesyłanie dokumentów (poczta, kurier, dostawca), po akceptację ryzyka, itd.
Każdy handlowiec zdaje sobie z tego sprawę, ale każdy jest niemal zmuszany do wciskania kitu, że sprawę załatwi w "dwa dni".
Bo gdyby powiedział prawdę jak to naprawdę wygląda, to klient odpuści... i pójdzie tam gdzie mu wcisną kit, choć też nie dotrzymają terminu.
I koło się zamyka. Pewne sprawy są po prostu nie do przeskoczenia.
Co do tych terminów "załatwiania" leasingu, to przypomniała mi się dyskusja, w której kiedyś brałem udział na innym forum.
Ktoś z dyskutantów był oburzony, że jedna z firm obiecała mu szybki odbiór samochodu, a potem nie dotrzymała słowa.
Wkleję po prostu to co wtedy napisałem:
Handlowiec postawiony pod ścianą przez niecierpliwego klienta podaje jakiś termin, który jest trudny do zrealizowania.
Ale to nie oznacza, że handlowiec z premedytacją kłamie. Często jest tak, że dana transakcja jest rzeczywiście do zrealizowania np. w 5 dni. Tyle tylko, że wszystko musi zagrać na tip-top. Jeśli gdzieś jest obsuwa, to sprawa się sypie. A niestety nie wszystko zależy od handlowca - opóźnień po drodze może być "pincet" od wyceny, przez przesyłanie dokumentów (poczta, kurier, dostawca), po akceptację ryzyka, itd.
Każdy handlowiec zdaje sobie z tego sprawę, ale każdy jest niemal zmuszany do wciskania kitu, że sprawę załatwi w "dwa dni".
Bo gdyby powiedział prawdę jak to naprawdę wygląda, to klient odpuści... i pójdzie tam gdzie mu wcisną kit, choć też nie dotrzymają terminu.
I koło się zamyka. Pewne sprawy są po prostu nie do przeskoczenia.