Jak zwykle argumenty po jednej i po drugiej stronie są nieprecyzyjne, żeby każda strona mogła w głupi sposób potwierdzić swoje racje.
Jakby to było takie proste...
Przeciwnicy wynajmu długoterminowego przez instytucje publiczne jak zwykle widzą tylko kwotę jaką będzie trzeba zapłacić przez te 4 lata albo ile trzeba płacić dziennie i (o zgrozo) samochód nie będzie jeszcze własnością... i (o jeszcze większa zgrozo) nie będą mogły służyć 15 lat jak obecne trupy, których utrzymanie kosztuje 10x więcej niż nowego pojazdu.
Koszty typu przeglądy, utrzymanie, wymiany opon, eksploatacja i wreszcie etaty, które muszą się tym wszystkim zajmować jak zawsze są pomijane...

Ale wiadomo, że podanie kwoty w oderwaniu od kontekstu straszy najskuteczniej.
Z kolei obrońcy jak zwykle pieprzą głupoty, że nie muszą płacić za przeglądy, opony i inne rzeczy... No nie muszą, bo raz już za to zapłacili w racie leasingu/wynajmu.
Prawda jest taka, że po prostu wszystko zależy od kontraktu.... Jakie są jego warunki, w jakiej wysokości płacone są usługi dodatkowe i jaki jest ich zakres, jak skalkulowana jest wartość rezydualna, itd. Do tego należy porównać koszty utrzymania takiej floty w całej Polsce na własne konto vs. outsourcing, do tego jeszcze parę rzeczy jak koszt pieniądza w czasie i dopiero wtedy można podejmować polemikę czy się opłaca wynajem bardziej czy mniej.
A tak to mamy kolejny bezsensowny artykuł i wylewanie dziecka z kąpielą.