GAP jest ubezpieczeniem bardzo popularnym na zachodzie i w USA, natomiast w Polsce stawia dopiero pierwsze kroki. Dlatego każdy materiał informujący o zaletach GAP ukazujący się w mediach jest godny pochwały. Pod warunkiem jednak, że nie jest to materiał oparty na informacjach nierzetelnych.
Dziennikarz „Auta Firmowego”, który chciał zwrócić uwagę na zalety GAP przyjął konwencję nastraszenia obecnych i przyszłych leasingobiorców rzekomo zgubnymi konsekwencjami utraty samochodu, który był przedmiotem leasingu.
Niektóre argumenty świadczą dodatkowo o niskiej wiedzy na temat tego jak wygląda rozliczenie szkody całkowitej przedmiotu leasingu.
Cały artykuł dostępny jest pod adresem: bankier.pl/wiadomosc/Kradziez-auta-w-leasingu-Kto-za-to-odpowiada-2148779.html
Poniżej skomentujemy, zawarte w artykule, informacje wprowadzające w błąd:
… i dalej:"Kradzież lub zniszczenie leasingowanego pojazdu może niestety oznaczać dla nas stratę zainwestowanych pieniędzy. Na zwrot wartości może przede wszystkim liczyć właściciel, a my nim nie jesteśmy."
… jeszcze dalej:"Oczywiste jest co prawda, że jest on (przedmiot leasingu – przyp. fmleasing) zawsze ubezpieczony i ma wykupioną polisę autocasco, problem jednak w tym, że firma bądź też osoba leasingująca nie jest właścicielem. Tym ostatnim zawsze jest firma leasingująca i to ona może liczyć na zwrot kosztów skradzionego lub też rozbitego pojazdu."
Autor próbuje najwyraźniej wytworzyć wrażenie, że to od widzimisię leasingodawcy, który jest beneficjentem odszkodowania zależy jak rozliczy się on z niego z leasingobiorcą."Wypłata z polisy autocasco przypadła jednak firmie leasingowej, a nie użytkownikowi pojazdu, który sumiennie płacić musi nie tylko raty leasingowe, ale także ubezpieczenie."
W całym artykule nawet słowa nie ma o tym, że zasady rozliczenia odszkodowania są zapisane w umowie leasingu i Ogólnych Warunkach Umowy Leasingu.
Firmy leasingowe regulują to w taki sposób, że pobierają pozostałe do końca umowy raty pomniejszone o dyskonto (czyli swój zarobek), a resztę odszkodowania przekazują leasingobiorcy!
Nie ma tu żadnej dowolności, widzimisię czy uznaniowości!
Więcej na temat rozliczania umowy leasingu w przypadku szkody całkowitej pisaliśmy wielokrotnie, więc nie ma sensu się rozwodzić.
Polecamy lekturę: Leasing a szkoda całkowita (kradzież, kasacja)
… i za chwilę:"Najlepiej mają się ci, co tylko użytkują"
Jest dokładnie odwrotnie. Sposób rozliczenia umowy leasingu w przypadku szkody całkowitej jest zawsze ten sam."Generalnie im mniej zapłacimy na początku i wyższy ustanowimy wykup, tym lepiej, bowiem w przypadku kradzieży stracimy mniej."
Leasingodawca pobiera pozostałe do końca raty w pomniejszeniu o swój zarobek. Zatem im więcej leasingobiorca już spłacił, tym więcej z odszkodowania trafi na jego konto.
W sytuacji kiedy wpłacił bardzo mało, okres umowy leasingu był bardzo długi, ewentualnie wykup był bardzo wysoki, może zdarzyć się, że odszkodowanie z trudem pokryje te zobowiązania, albo wystąpi nawet konieczność dopłaty.
Może autorowi wydaje się, że w sytuacji gdy ktoś spłacił niewiele umowy, a ukradziono mu przedmiot leasingu, to z problemem zostaje firma leasingowa?
Niestety tak nie jest. Na kradzieży tracą wszyscy. Leasingobiorca, bo jego dolegliwości są niewątpliwe, a firma leasingowa, bo w pewnym momencie przestaje zarabiać na umowie leasingu, które to w dzisiejszych czasach i tak podpisywane są na bardzo niskich marżach.
Te twierdzenie jest kuriozalne."dość często bowiem zdarza się, że w umowie leasingowej jest klauzula mówiąca o tym, że w przypadku kradzieży bądź też zniszczenia pojazdu raty leasingowe nie podlegają zwrotowi i to mimo tego, że ubezpieczalnia zwróci pieniądze z polisy AC."
Przede wszystkim nie ”dość często zdarza się”, tylko tak jest zawsze. Bo jakże miałoby być inaczej?
Trudno oczekiwać, że ktoś np. wypożyczy płytę DVD w wypożyczalni i jeśli mu ją ukradną, to powinien od wypożyczalni dostać zwrot opłaty za wypożyczenie.
Możliwe jednak, że to stwierdzenie wynika z logiki autora, które przejawia się w dalszej części tekstu następująco:
W tym miejscu wypadałoby zadać autorowi pytanie czy uważa on, że jeśli samochód zostanie zakupiony dla odmiany za gotówkę, np. za 100 tys. złotych i zniknie spod domu np. po trzech latach, to poszkodowany odzyska 100 tys. zł?"ale o pełnym odzyskaniu zainwestowanych pieniędzy nie ma raczej co marzyć"
Otóż nie! Odzyska on tyle na ile ubezpieczyciel oszacuje wartość rynkową takiego samochodu w dniu szkody. Po trzech latach będzie to co najwyżej połowa tej kwoty.
Więc przy zakupie za gotówkę również można pomarzyć o odzyskaniu zainwestowanych pieniędzy.
Jest to smutna prawidłowość, która dotyczy każdego rodzaju nabycia samochodów czy jakichkolwiek innych środków trwałych, czy to poprzez leasing czy na kredyt czy za gotówkę!
Oczywiście w takich przypadkach faktycznie z pomocą może przyjść ubezpieczenie GAP. Dzięki niemu można otrzymać odszkodowanie dodatkowe, które zrekompensuje mniejsze odszkodowanie spowodowane utratą wartości z biegiem lat.
Jednak jaki jest sens straszenia czytelników akurat leasingiem w tym kontekście? Dla uzyskania lepszego efektu? A może wynika to „tylko” z braku wiedzy?
Ciężko oceniać, szkoda tylko, że w ten sposób po raz kolejny ktoś wprowadza dezinformację związaną z leasingiem i rozliczaniem szkód całkowitych przedmiotów leasingu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
// POLECAMY RÓWNIEŻ //
Leasing a szkoda całkowita (kradzież, kasacja)
Ubezpieczenie GAP w leasingu - pytań parę
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~