Skoro śmiejemy się przez łzy, to polecam fajny komentarz we Wprost24.
Całość:
Odjechani hipokryci
Ciekawsze fragmenty:
Parskam głośno śmiechem, zapluwając sobie przy tym klawiaturę, gdy słucham o kolejnych rządowych pomysłach na – jak to „zgrabnie” ujmują sami politycy – „ułatwienie funkcjonowania przemysłu motoryzacyjnego w Polsce”. Bo póki co, to „ułatwianie” polega wyłącznie na podnoszeniu stawki akcyzy (najbardziej debilnym spośród wszystkich podatków) oraz ograniczaniu możliwości odliczania VAT-u od samochód rejestrowanych na firmy.
(...)
Zacznijmy od tego, jak kwestia opodatkowania samochodów wygląda u naszych sąsiadów zza Odry. Przede wszystkim VAT na auta jest tam niższy o 3 proc. niż w Polsce. W dodatku każdy, kto rejestruje samochód na firmę, może odliczyć go od ceny pojazdu w całości. I nie ważne, czy jest to dostawczy Ford Transit czy akurat Porsche 911 (bo przecież podczas gdy Hans ma warzywniak i musi codziennie dowozić do niego ziemniaki i pomidory, to Juergen prowadzi szkołę sportowej jazdy i Transit raczej nie jest narzędziem pracy, o jakim marzy).
(...)
A teraz realia polskie. Do niedawna VAT można było odliczyć u nas wyłącznie od samochodów dostawczych i pick-upów rejestrowanych na firmy. Bo przecież pan Włodek z warzywniaka to biznesmen prowadzący prężną działalność gospodarczą, podczas gdy pan Zdzisiek mający sportową szkołę jazdy jest oszustem, złodziejem i należy zedrzeć z niego podwójnie.
(...)
Był to oczywiście ten sam rząd, który dzisiaj ustami wiceminister gospodarki Grażyny Henclewskiej stwierdził, że „problem zachęcania Polaków do kupowania nowych samochodów stał się tematem prac powołanego w listopadzie 2008 r. międzyresortowego zespołu ds. wzrostu konkurencyjności przemysłu motoryzacyjnego". Najwyraźniej jest to zespół specjalnej troski, skoro wyszedł z założenia, że wyższa akcyza nakłoni kierowców do tego, by pobiegli do salonów na zakupy.
(...)
Rząd uważa, że właściciele setek tysięcy rumpli po 500 euro za sztukę, które przyjeżdżają do nas zza zachodniej gra-nicy to ich wierny elektorat i nie można „załatwić go” podatkiem ekologicznym. Za to w przedsiębiorców oraz krezusów kupują-cych nowe auta można walić ile wlezie – jak nie akcyzą to VAT-em. Nikt im przecież nie obiecywał, że będzie łatwo…